Noemi
-Miarka się już
przebrała Noemi! Jest środek tygodnia, masz egzamin, przyznaj się ile razy już
marnowałaś noc na granie w te durne gry?! Koniec z tym!- Krzyczy na mnie matka
zamykając moją Norę na klucz. Na zwykły, metalowy przestarzały kluczyk, a nie
na zamek elektryczny. Cholera! Zamek dałoby się zhakować, do to trudnych rzeczy
nie należy (ma się doświadczenie, nie raz matka odcinała mnie od kompa za
pomącą takiego zamka z kodem). W Norze mam wszystko, dosłownie wszystko.
Laptop, najnowszą konsolę, pady, komputer z czterema zschynchronizowanymi
ekranami najnowszej generacji, ekspres do kawy, okulary z celownikiem optycznym,
a nawet fragmenty egzoszkieletu, które umożliwiają lepsze sterowanie postacią w
grze. Wszystko, cały mój dorobek życia! Oczywiście inne bzdety jak szafa,
podręczniki, łóżko i takie tam też się
znajdują w Norze, bo to w końcu jest mój pokój.
-Nie! Błagam, nie, zrobię wszystko! –Jak ja się
stoczyłam, jak ja się stoczyłam, myślę w duchu gdy padam przed matką na kolana
i próbuję na klęczkach wyrwać jej ten przeklęty kluczyk z dłoni.
Mój cholerny brat ma z tego niezły ubaw. Moja rodzicielka
niestety pozostaje nieubłagana.
-Dość słyszysz?! Ile razy już mówiłaś, że z tym
skończysz?! Oblewasz sprawdzian za sprawdzianem, nie mam pojęcia jakim cudem
zdajesz z klasy do klasy. Jesteś jak jakiś zombie i często dochodzi do
sytuacji, że ni stąd ni zowąd padasz na podłogę i zasypiasz. Koniec
definitywny! Nie raz dawałam ci zwykły szlaban i zamykałam twój pokój na zamek
elektryczny jednak zawsze znajdowałaś sposób aby dostać się do tego przeklętego
komputera. On cię dosłownie opętał! Oddam ci klucz jak wyjdziesz z tego
uzależnienia.- Załamka, kompletna załamka. Gry to moje życie, moje i tylko
moje, to całe realne życie jest nudne, nie daje tyle fanu, w grze nie muszę
nikogo udawać. Nareszcie mogę być sobą i nie musze się przejmować nikim i
niczym.
-Nie jestem uzależniona.-burczę pod nosem.-Gram bo lubię,
mogę to rzucić w każdej chwili, ale tego nie zrobię bo to lubię.- Nick wybucha
śmiechem trzymając się za brzuch. Pogrążona w mojej tragicznej sytuacji zapomniałam,
że ten piętnastoletni gnom cały czas tu jest i ogląda moją porażkę na pełnej
linii. Posyłam mu miażdżące spojrzenie jednak nie robi to na nim zbytniego
wrażenia. Moja sytuacja go bawi. Odwdzięczę się braciszku, odwdzięczę, nie
martw się. Jak tylko odzyskam dostęp do kompa włamię się na konto w twojej
szkole i dopiszę ci kilka uwag.
-Mamo proszę otwórz, jutro mam sprawdzian z matmy, muszę
się uczyć.-Przybieram inną strategię. Jednak to również nie robi na niej żadnego
wrażenia. Unosi jedną brew a jej spojrzenie ani na chwilę nie przestaje być
twarde jak stal.
-Właśnie widziałam jak zakuwasz, cały podręcznik wykułaś
na blachę.-Jeśli moja matka używa sarkazmu, to nie jest źle, nie jest nawet
gorzej niż źle…
Skończyłam na niewygodnej kanapie pozbawiona sensu życia.
Jestem przykryta wyliniałym pledem i ciepłym kocem. Jutro jak będę w szkole
matka ma przenieść najpotrzebniejsze rzeczy z Nory do pokoju gościnnego. Oprócz
całkowitego odcięcia mnie od internetu i w ogóle od gier dostałam jeszcze normalny
zwykły szlaban na wychodzenie, również aż do odwołania, pięknie.
Nie mogę zasnąć. Nie przejmuję się dniem jutrzejszym.
Zeszyty i większość podręczników mam w szkolnej szafce. Nie noszę ich do domu,
nie widzę w tym sensu skoro w ogóle ich nie używam. Nieliczne podręczniki jakie
znajdują się w moim pokoju są tam tylko po to by tworzyć pozory i w razie
nagłego wtargnięcia matki szybko schować karty, otworzyć tą durną książkę i
udawać, że się uczę. A gdy chwilowy kryzys zostaje zażegnany natychmiast rzucam
je w kąt.
Zaczyna mnie nosić, powoli dochodzi piąta. O tej porze
zwykle jeszcze gram, najczęściej kończę nawalać dopiero po szóstej. Dla mnie
dopiero tuż przed świtem dla zwykłych ludzi nastaje noc. Pozbawiona mojego
życia nie wiem co ze sobą teraz począć. Leżę z otwartymi oczami wpatrując się
tępo w sufit. Nie mogę teraz zasnąć, wszystko we mnie krzyczy żeby zagrać.
Matka pewnie już śpi gdybym weszła w tryb ninja może udałoby mi się odzyskać
ten kluczyk, który zawiesiła sobie na małym łańcuszku na szyi… Jednak odrzucam
ten pomysł, w grach jestem mistrzem, mogę zrobić wszystko, taka zabawa w ninję
nie stanowiłoby żadnego wyzwania, niestety w realu nie jestem taka op.
Jedyne co cały czas chodzi mi po głowie to jak się dorwać
do gier lub konsoli. Te rozmyślania zajmują mi resztkę nocy w końcu nie
przespałam nawet tej jednej godzinki. Ech mówi się trudno… Najważniejsze to nie
wypaść z gry.
Anonim
Chwilę przed 7.00 Alexy zrzuca mnie z łóżka. Krzyczy, że już późno, a no cóż, jakby to ująć, budziki nie do końca mnie budzą, nie zawsze są dla mnie słyszalne, gdy śpię te swoje cztery godziny. Oczy. Oczy jeszcze przekrwione (czytaj: czerwone), podkrążone i pieczą niemiłosiernie. Ale dzisiaj spałem całkiem całkiem. Nie popadam tu w skrajność; odczuwam co najwyżej jedną czwartą tego, co właśnie opisałem.
Patrzę właśnie w lustro. Odgarniam do tyłu czarne włosy. Cztery godziny temu osiągnąłem coś niemożliwego, a mimo to wyglądam dość markotnie.
To nie tak, żebym grał za dużo. Byłem świadomy tego, że będę miał dzisiaj problem z samopoczuciem, sam się na to zgodziłem, to był cud, kto by nie przyjął darowanego cudu? Wygrałem to, a właśnie miałem umrzeć! Jeśli mi się zachce, mogę rzucić granie w każdej chwili. Robię to dlatego, że to lubię, po prostu. Jestem tam czymś więcej niż stertą kości, mięśni i różnych dziwnych organów. Jestem tam sobą.
Buty, kurtka. Klucz u Alexy'ego. Kostka przewieszona przez ramię. W drogę.
- Znowu grałeś do późna - W drodze do szkoły uwielbia czepiać się o głupoty. Odpowiedziałem milczeniem, więc kontynuował - Musisz więcej spać. Jesteś wrakiem człowieka - mogłoby być o wiele gorzej, pomyślałem. Często mi prawił morały, jednak powoli zaczyna coraz bardziej mnie to denerwować.
-Słuchaj, jestem tu, żyję, oddycham, czuję się świetnie. Daj mi już wreszcie spokój.
Spuścił głowę i przez jakiś czas nie odzywał się, myśląc o czymś.
- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale jestem twoim bratem i mieszkam z tobą pod jednym dachem, za czym idzie patrzenie się na to, jak upadasz. - Moją reakcją obronną na te słowa był zwykły, lekko szyderczy śmiech.
- Słuchaj, mogło być serio gorzej. Spałem w nocy, sam dobrze wiesz, że czasem zarywam nocki. I widzisz, spałem, serio, spałem!
-Ile?
- A cztery godzinki - w tym momencie zrobił minę boże-zlituj-się. Uwielbiał czepiać się o moje granie. Idąc do szkoły modliłem się, by prędko znalazł sobie nową ofiarę.
Moja klasa składa się z... ech, sam nie pamiętam ilu osób, nie obchodzi mnie to, was pewnie też nie. Wiecie, tyle ile zwykle ma klasa. Z dwadzieścia coś. Jeśli chodzi o płeć to pół-na-pół. Nie ma za ciekawych dziewczyn, chłopów za ciekawych też nie, no nic no. To takie nieciekawe. Chociaż czasem sobie myślę, dziewczyny to potrafią być okropne. Chcą zawsze wszytko wiedzieć i mieć we wszystko wkład. A inne siedzą cicho, obserwują. Te też mnie trochę przerażają. Są straszne, siedzą i się patrzą. Mam tu takie idealne dwa przykłady, Violetta - bazgrze i z nikim nie rozmawia i jeszcze większe dziwactwo - Noemi. Ma krótkie, brązowo-rude, roztrzepane włosy i zielone oczy, nie maluje się. Nosi znoszone jeansy, luźne t-shirty. Tak, czasem też bywam obserwatorem. Ubiera stare trampki, mało się śmieje. nie potrafię powiedzieć dlaczego, ale przeraża mnie to i ekscytuje jednocześnie. Jestem rąbnięty.
Ludzie z klasy mnie nie znają. nie mają pojęcia, kim jestem. Rozmawiam tu tylko ze swoim bratem, który, mam wrażenie, z uporem maniaka próbuje wcisnąć mnie w znajomość ze swoimi koleżkami.
Dzisiaj jednak Noemi wyglądała o wiele, wiele gorzej. Chciałem zacząć się śmiać i krzyczeć i pokazywać palcami na nią, żeby z czystej złośliwości udowodnić Alexy'iemu, że wcale ze mną nie jest źle. A on nawet nic nie mówił, szybko się do niej przyczepił. Jak tego dnia wyglądała? Naprawdę okropnie. Miała wielkie wory pod oczami, a same oczy tak zapadnięte, że miało się wrażenie, że się rozpłynęły, włosy wyjątkowo roztrzepane. Mrugała wolno i nie zawsze równo; raz jedna powieka opadała, a potem druga się do niej dołączała. W jej spojrzeniu było coś martwego, zimnego.
Matematyka. Cyferki mi się rozmazują. Siedem wygląda jak dwa, a gruby babsztyl przypomina mi, kurwa, motyla. Albo modliszkę. Ma grube okulary, w których widzi cały świat. Opisuję teraz matematyczkę, zapomniałem napomknąć, że chodzi mi o matematyczkę. Byłem nieco zdesperowany, rozejrzałem się po klasie. Każdy z nosem w swojej kartce, no może kilka osób coś kombinuje ze ściągami. Noemi z kolei nie potrafi utrzymać swojej głowy tak, jak chyba powinna, co rusz opada na kartkę, jednak dzielnie walczy z wykończeniem. Przez ułamek sekundy pomyślałem sobie "ech, skąd ja to znam". Tknąłem Alexy'iego (siedzi obok mnie). Niemo stuknąłem długopisem dwa razy w dziwny przykład. Popatrzył na mnie z zażenowaniem i wrócił do swojej kartki. Frajer. Nie dość, że dupę truje, to jeszcze nie pomoże. Zrobiłem cztery z sześciu zadań. Może dobrze, może nie, kto wie.
Dzwonek. Odkładamy kartki. Wysłałem Alexy'iemu niezadowolone spojrzenie, by tylko jako tako pokazać mu, że jest wrednym, samolubnym chujem. Zerknąłem na Noemi (czasem nie kontroluję zerkania na Noemi), która chwiejnie próbuje wstać. Przez ułamek sekundy mignęła mi myśl, żeby jej pomóc, ale prędko dałem sobie spokój (da sobie radę albo ktoś inny jej pomoże, chociaż na dłuższą metę wątpię, by chciała czyjejś pomocy). I nagle ŁUUP. Noemi runie w dół. Spada z krzesła. Po prostu. Kilka osób zaczęło wlepiać w nią wzrok, jednak ona nic sobie z tego nie robiła i dalej dzielnie walczyła z czworonożnym, drewnianym wrogiem. Nikt nawet się nie ruszył, żeby zrobić cokolwiek, a ona ewidentnie nie dawała sobie rady, była... słaba(?). Podszedłem więc z nonszalanckim uśmiechem (co w moim wykonaniu wygląda debilnie, cóż poradzić) i podałem jej rękę. Podciągnęła się, otrzepała, popatrzyła na mnie jakbym był drugim bossem, tuż po krześle, z którym właśnie wygrała. Odburknęła te swoje "dziękuję". To był głupi pomysł, by jej pomagać.
Tak właśnie wyglądały moje sześć godzin po cudzie i wygranej z Shadow Hunter będąc na hita.
Noemi
Mój łeb jest ciężki jak z ołowiu, czuję jakby moje ciało było osobnym ciężkim bytem, którego nie jestem w stanie ogarnąć a co dopiero nad nim zapanować. Kończy się lekcja trzeba wstać, ruszyć się, cokolwiek. Odzyskuję ułamkową kontrolę nad mięśniami i próbuje podnieść dupsko z krzesła, chwieję się i balansuję nie tylko na krawędzi równowagi, ale również jawy i snu. Grozi mi odcięcie, już to czuję, zaraz będzie łup. Potrzebuję energetyka, natychmiast, bez niego nie uda mi się ustać na nogach... Nie udaje mi się dokończyć myśli i już ląduje na glebie.
Czuję na sobie spojrzenia tłumu, niech się lapmią szczerze mi to wisi. Zaciskam zęby i zbieram resztki energii, która mi została. W takich właśnie chwilach żałuję, że nie przespałam tych żałosnych kilku godzin. Ale poco je marnować skoro można je przeznaczyć na grę? Wyciągam moje ręce i chwytam się krzesła, które nade mną góruje. Próbuję się podciągnąć jednak to kończy się ponownym bliskim spotkaniem z podłogą. Chwytam się tego cholernego krzesła jeszcze raz, aż do skutku. Muszę się podnieść, jakoś stanąć na nogi. Jakoś. Wydaje mi się to jednak misją niemożliwą. Nie pozwolę aby pokonało mnie krzesło, mistrz gier zostaje pokonany przez krzesło, jak to brzmi?!
Nagle jakaś dłoń pojawia się tuż przed moimi oczami. Co to? Kto to? Patrzę na rękę nic nie rozumiejąc w końcu chwytam za nią i zostaję podciągnięta do góry. Nie lubię, wręcz nie cierpię gdy ktoś narusza moją przestrzeń osobistą. Dlatego wyburczenie durnego "dziękuje" kosztuje mnie sporo wysiłku. Nie lubię kontaktów z ludźmi, jednak zmuszam się by spojrzeć na tego, który mi pomógł.
Tym kimś okazuje się Armin, nawet go toleruje więc spróbowałabym wysilić się na uśmiech jednak zapewne wyszedłby mi paskudny grymas, więc sobie to daruję. Mijam go bez większego zainteresowania i zmierzam do sklepiku za szkołą po energetyka mając nadzieję, że nie zaliczę gleby kolejny raz. Nie chcę mieć u nikogo długu, nienawidzę mieć długów.
Ledwo się wlokę ze wspaniałą puszką napoju energetycznego w ręce. Wypijam go duszkiem i powoli czuję jak wraca do mnie życie. Tego mi było trzeba. Wracam do żywych tym razem wygrałabym walkę z tym pieprzonym czworonożym obiektem bez niczyjej pomocy.
Siadam na ławce na dziedzińcu i wpatruję się w wygaszacz ekrany, tfu! Znaczy niebo, wpatruję się w niebo. Za dużo czasu spędzonego przed kompem, nawet jak na mnie.
-Nie wiedziałem, że organizują marsz zombie w naszej szkole. To wiele wyjaśnia.- Słyszę głos Alexego. On jest spoko, jedyna osoba w tej szkole (no może poza Rozą) której nie da się spławić i z którą się zadaję. Jest ogromnym optymistą i ten optymizm czasem mnie przytłacza, i daję to po sobie poznać, jego jednak nic nie rusza. Dosiada się do mnie i odgarnia niebieskie kosmyki, które opadają na jego oczy.
Posyłam mu tylko spojrzenie z ukosa.
-Ach daj spokój.-prycham.- Zarwałam noc by uczyć się do matmy, wyszło, że zapomniałam wszystko i jestem słaba jak gówno.- No pięknie Noemi, nawet Alexego okłamujesz.
-Wiesz co, może moglibyśmy pójść na schoping!-Jego oczy zaczynają niebezpiecznie lśnić, Alexy i zakupy to nie jest dobre połączenie, nie dla mnie. On potrafi przez kilka godzin atakować jeden butik i tak w końcu nic w nim nie kupując.-To zawsze dodaje mi energii.
-Ech... nie.-Próbuję się nie skrzywić. Nagle w głowie świta mi pewna myśl.Alexy kiedyś wspominał, że jego brat cały czas gra na konsoli. Może by skorzystać z tej konsoli? Jak to mówią tonący brzytwy się chwyta, a spróbować nie zaszkodzi. Po zajęciach mam około godziny zanim Nick wróci z zajęć klubu piłki nożnej i naskarży, że złamałam warunki szlabanu. Raz kozie śmierć w dodatku już niczym nie ryzykuję.
-Ej a może wpadałabym do was? Wypilibyśmy kawę, pokazałbyś mi rzeczy, które kupiłeś ostatnio i mi o nich wspominałeś, co ty na to?-wypalam unosząc kąciki ust do góry. Alexy uśmiecha się do mnie szeroko.
Super :) Zauważyłam kilka literówek, ale ogólnie strasznie wciągające. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńOjeeej te zerkanie Armina (nicy przypadkiem) jak dla mnie świadczy, że zwraca na nią uwagę ^^ hmmmmm... ciekawe, ciekawe. Może nie jest mu, aż tak obojętna hihi -> to tylko moje teorie spiskowe xD
OdpowiedzUsuńNa razie super, wciągające! Lecę czytać dalej ^^ :)